Poniższy wywiad pochodzi z kasety magnetofonowej rozprowadzanej kiedyś przez stary magazyn "Kung Fu Monthły". Później był wielokrotnie drukowany przez różne zachodnie czasopisma. Wywiad ten był reakcją na sławę, jaką zdobył Bruce Lee po nakręceniu swojego pierwszego filmu - "Wielki szef" - Bruce, czy ty jako mocny facet ekranu, odczuwasz już powoli skutki, które zapewne odczuwają wszyscy filmowi bohaterzy, to jest: wyzwania na pojedynki? Czy to już się zaczęło? - Tak, to już się zaczęło. - Jak sobie z tym radzisz? - Na początku, kiedy uczyłem się sztuk walki też wyzywałem na pojedynki wielu innych, znanych instruktorów, ale i sam bytem wyzywany. Nauczyłem się, więc reakcji na to i jak to na ciebie działa. Teraz, kiedy jesteś spokojny wewnątrz traktujesz to bardzo lekko, bo pytasz siebie - czy naprawdę obawiasz się tego człowieka? Czy mam jakieś wątpliwości, że ten mężczyzna zamierza mnie dostać? Ja nie mam obaw. Mógłbym oczywiście potraktować to bardzo lekko - tak jak dzisiaj, deszcz pada coraz mocniej, ale jutro może wyjść słońce. To jest to samo. - Oczywiście, samym wyzwaniem ciebie do walki nie przegrywają. a nawet jeśli tak się stanie, to przecież zawsze znajdzie się publika, która powie, że to oni zwyciężyli. - Popatrzmy jak jest w Hongkongu. Czy można dostać walkę, taką bez żadnych ograniczeń? Czy to jest legalne? Nie, nie jest. A dla mnie dużo takich spraw, jak te wyzwania i to wszystko... dobrze jestem ostatnim facetem, który chce o tym wiedzieć -mam na myśli to. że zawsze dowiaduję się tego z gazet i od reporterów, zanim zdam sobie sprawę co się u diabła dzieje. - Bruce, w Stanach Zjednoczonych uczysz sztuk walki Steve McOueena i Jamesa Cobuma. Czy są oni tak samo twardzi jak w swoich filmach? - No cóż, Coburn nie jest na pewno waleczny, chyba, że jako kochanek. Jest facetem naprawdę super, ale nastawionym pokojowo. Uczył się sztuk walki, bo znajduje je bardzo, bardzo ... to jest tak jak jego lustrzane odbicie - wiesz co mam na myśli? W rzeczywistości osobiście wierzę, że najwięcej typów wiedzy - nie obchodzi mnie jakich - oznacza samowiedzę i że jest tym kim jest potem. Natomiast Steve jest bardzo silny i potrafi być naprawdę bardzo dobrym artystą sztuk walki, lecz myślę, że ostudziłoby go, gdyby uczynić go bardziej miękkim i pokojowym jak Jim. - Czy osiągnął to razem z tobą? Czy czujesz, że na pewno się czegoś od ciebie nauczył? - Na pewno jeszcze nie. Po pierwsze, z powodu strzelania i innych spraw nie mógł regularnie uczestniczyć w lekcjach, a po drugie znajduje się teraz dokładnie na poziomie traktowania tego, jako podniecenia -tak jak jego motocykl, czy sporty samochodowe. Jest to taka forma wyładowania złości, czy coś w tym rodzaju. - Bruce, jak dużo w twojej kreacji ekranowej jest naprawdę z ciebie? Mam na myśli to, że uczysz sztuki walki i jesteś naprawdę dobry w tym, ale nauczyciele nie zawsze są najlepszymi eksponentami lub praktykami? - Tak, zgadza się. - Jesion w sianie uważać na samego siebie - mógłbyś coś powiedzieć? - Odpowiem na to pytanie żartem, jeżeli nie masz nic przeciwko temu. Cały czas ludzie przychodzą i mówią: "Hej Bruce, czy ty naprawdę jesteś taki dobry?" Wtedy mówię: "Jeśli ci powiem, że jestem tak dobry to pewnie powiesz, że się chwalę, ale jeśli powiem, że nie jestem tak dobry to będziesz wiedział, że kłamię." A teraz poważnie, Jestem na tyle samowystarczalny, że nie boję się stojącego przede mną przeciwnika i nie dręczą mnie żadne obawy. - "Wielkim Szefie" grasz człowieka wstydliwego i trudnego do rozłoszczenia, który unika walki w początkowych scenach z powodu obietnicy danej matce? - -Tak. - -Czy w tej postaci jest cne z ciebie, czy to ko kreacja ekranowa? - Jest to z całą pewnością tylko kreacja aktorska, gdyż nauczyłem się w życiu samo egzaminowania się i samo odkrywania, kawałek po kawałku, dzień po dniu - to jest tak, że dziś mam zły humor, a jutro gwałtowny (Bruce śmieje się w tym momencie), są więc na pewno tacy ludzie, których udaję, ale to na pewno nie jest Bruce Lee. - Również finansowo film odniósł sukces jakiego nie miał żaden inny zrobiony w Hongkongu. . W "Wielkim Szefie” jest scena związana z seksem. Jaka jest twoja reakcja na przebywanie w łóżku ze śliczną, młodą gwiazdą filmową, na planie przed, całym zespołem? Czy to ciebie onieśmiela, a może złości ? - Cóż, mogę ci powiedzieć, że nie onieśmiela mnie (Bruce śmieje się). Wszystko jest w porządku tak długo dopóki przewiduje to scenariusz, lecz oczywiście zgadzam się, aby to robić wtedy kiedy jest to potrzebne, a nie dla hecy - wtedy jest to zwykła eksploatacja. Wiesz, kiedy na przykład zaczynałem kręcić "Wielkiego Szefa", to pierwsze pytanie jakie mi zadano brzmiało: "Hej człowieku, ile tysięcy stóp filmu ... filmów (wiesz, mój angielski jest okropny) ma wyjść." Moją pierwszą reakcją było pytanie: "dlaczego ja zaczynam walczyć?" Rozumiesz co mam na myśli? - Motywacja? . - Oh, oczywiście, mam na myśli ... wydaje się, że teraz wszyscy idą za krwią i seksem - po prostu zwyczajnie - za szokiem seksu i głównie za szokiem krwi. - czy mogę ci zadać pytanie? - Oczywiście, pytaj. - W filmie tym jest dla mnie zagadko wa scena. Decydujesz się zemścić oczywiście doprowadzasz do tego, ale także idziesz do burdelu, aby się pokochać z dziewczyną. Jaka była tego motywacja? - Teraz, to ... hm ... mój filmowy sposób patrzenia, był sugestią reżysera, którą ja w tej formie zaakceptowałem. To znaczy, że bardzo prosty człowiek, po tym wszystkim, zastanawia się, czy jest po to, żeby zabijać, czy też nie. Więc przebiega w myślach całą przeszłość i to jest rodzaj nagłego stanu ludzkiego istnienia. Myśli się wtedy po prostu - cóż dokonałem tego, człowiek ... taka jest podstawowa potrzeba ludzkości. Lubię ten rodzaj zmiany. Mam na myśli to, że nie możesz powiedzieć, że jest to po prostu wydarzenie. - Myslę Bruce, ze zgodzisz się ze mną, że tą rzeczą, która ogranicza pokazy chińskich filmów dla zachodniej publiczności jest to, że niezwykle trudno znaleźć chińskiego aktora, który potrafiłby grać, tzn. grać w zachodnim stylu, w wymiarze płatnym niekoniecznie w chińskiej walucie. Wydaje się, ze ty przekroczyłeś tę barierę. Jak myślisz, udało ci się już to osiągnąć? Czy uważasz, że miało to coś wspólnego z twoim pobytem w USA? Studiowałeś w Stanach, czy tak ? - Tak, oczywiście, że ma. Kiedy przyjechałem pierwszy raz robiłem "Green Homet", rozejrzałem się dookoła i zobaczyłem mnóstwo ludzi. Jak spojrzałem na siebie to byłem tylko robotem, ponieważ nie bytem sobą. Próbowałem zgromadzić zewnętrzne bezpieczeństwo, zewnętrzną techniką w taki sposób, aby ruszać moimi ramionami, lecz nie pytać nigdy - mówić co Bruce Lee zrobiłby jeżeli (to słowo jeżeli) taka rzecz zdarzy mu się? Kiedy się w koło rozglądam zawsze czegoś się uczę, a to znaczy: "być zawsze sobą", wyrażać siebie i mieć wiarę w sobie. Nie wychodź i nie patrz za osobistym sukcesem. Wydaje mi się, że teraz jest to przeważająca tendencja w Hongkongu, podobnie jak kopiowanie manieryzmu - nigdy nie zaczynają od swoich własnych korzeni i od tego "jak mogą być sobą". Chodzi mi o to. że nigdy nie przyjmuję do wiadomości słowa "styl", który jest iluzją, jest czymś, czym publika nazywa ciebie. Widzisz, kiedy stajesz się sławny jest bardzo, bardzo łatwo zostać zaślepionym przez te wydarzenia. Wszyscy przychodzą do ciebie, a kiedy masz długie włosy powiedzą: - "To jest tak jak ten facet, to jest to o co chodzi!" Ale jak nie masz nazwiska to wtedy powiedzą: "Spójrz na tego żałosnego delikwenta bez gustu." Mam na myśli to, że zbyt wielu ludzi jest nastawionych do ciebie na "tak, tak, tak", przez cały czas dopóki jesteś naprawdę na czasie. Tolerują tą grę, która się dzieje i nie uświadamiają sobie, że to tylko gra. Myślę, że jeśli ta gra jest powtarzana wielokrotnie, to staje się w końcu twoją wiarą i zwyczajem. - Niebezpieczeństwem jest wiara w twój obraz wykreowany dla publiki? - Tak, zgadza się, - Twój ojciec ostrzegał cię przed takimi niebezpieczeństwami w show-biznesie, czy ty spotkałeś je również, oprócz iluzji? - Oczywiście, oczywiście. - Wydajesz się mieć z tego jakieś dobre wyjście? - Cóż, pozwól mi - żeby być uczciwym - odpowiedzieć w ten sposób -nie jestem tak zły jak niektórzy z nich, ale na pewno nie mówię, że jestem świętym, w porządku? - Może powróćmy do walk, bo chcąc nie chcąc są one tymi, z którymi ty głównie jesteś identyfikowany w tej chwili. Znasz pewną ilość stylów walki: karate, judo, boks chiński. Mam pytanie, które zadawano tobie przedtem setki razy. Który ze stylów -twoim zdaniem - jest najefektywniejszy? - Moja odpowiedź na to jest taka, że nie ma takiego czegoś jak efektywna część całości. Mam na myśli to, że osobiście nie wierzę w słowo "styl", a dlatego ponieważ nie ma na świecie istnień ludzkich z trzema ramionami i z czterema nogami, ani żadnej innej grupy istot, które strukturalnie różniłyby się od nas. Gdyby istniały, to owszem możliwy byłby różny styl walczenia. A dlaczego tak jest - bo wszyscy mamy dwie ręce i dwie nogi. Teraz ważną rzeczą jest jak potrafimy ich używać ... do maksimum określenia czasu i drogi - prosta linia, krzywa linia, okrężna linia. Czasami mogą być wolniejsze, ale zależy to od okoliczności i szybkości nóg. Jak można być tak dobrze przygotowanym? To znaczy, że musisz być silnym fizycznie, to znaczy, że musisz uprawiać jogging, i wszystkie te inne podstawowe warunki. To jest to co musisz posiadać. I po tym wszystkim zapytaj siebie jak uczciwie wyrażasz siebie w tym momencie i bądź sobą - kiedy uderzasz pięścią, naprawdę chciej nią uderzyć, jednocześnie próbując uniknąć ciosu przeciwnika - bądź "w tym i z tym" oraz wyrażaj siebie. Dla mnie najważniejszą rzeczą w procesie uczenia się jest to; jak używać swojego ciała, aby zrozumieć siebie. - Na przykład niefortunnym stylem jest boks, który używa tylko rąk, czy też judo, będące stylem rzucania - nie ja tych stylów nie poniżam, ale chcę zaznaczyć jedną rzecz, która jest zła. Otóż style dzielą ludzi ponieważ stają się prawem. Wynalazca stylu zaczął go wdrażać, ludzie przychodzili uczyć się i stawali się produktami tego stylu. Nie ważne jak jesteś zbudowany, jak stworzony - stajesz się produktem, a to dla mnie nie jest w porządku. |