naciśnij jeśli się chcesz 
dowiedzieć co jest nowego

Strona główna |

stat4u

  PRV.PL - Twoje miejsce w sieci.

     

 

Wstęp

Nowości 

Artykuły  

Wywiady

Kącik techniczny

Porady

Różności

Linki

Seminaria i zawody

 

Dokąd zmierzamy.

 

Kto potrafi zrezygnować ze sławy i zaszczytów,

ten najbardziej zbliża się do prawdy.

(Zhuangzi)

  

Jak długo jeszcze przetrwają sztuki walki i jaka będzie ich przyszłość? Pytanie to od dawna dręczy wielu miłośników wschodnich walk. Po drugiej wojnie światowej, kiedy sztuki walki zaczęły zdobywać Europę, wprowadzono stopnie szkoleniowe. Różnorodna kolorystyka pasów miała zewnętrznie odzwierciedlać umiejętności studentów. Każda pochwała i stopień jest bowiem oceną zewnętrzną (w wielu przypadkach nie adekwatną z umiejętnościami), bo przecież tylko sam adept jest w stanie określić swoje umiejętności. Europejczycy jednak czują potrzebę oceny z zewnątrz i jeśli nie przynosi ich postępowanie jakiejś namacalnej korzyści (przynajmniej pseudo-duchowej ) szybko się zniechęcają do przedsięwzięcia. W czasach współczesnych nawet Japończycy poszli pod tym względem w ich ślady. Zaczęto ciągle rozszerzać skalę stopni i skracać terminy egzaminów mając nadzieję na przyciągnięcie nowej rzeszy uczniów.  W wielu przypadkach, sztuka, powoli zaczęła przeradzać się w intratny interes. Zaczęły powstawać nowe style i organizacje. Wielu wspaniałych ludzi, którzy pragnęli zająć się prawdziwą sztuką, a nie chciało uczestniczyć w wojnach pomiędzy organizacjami lub w wewnętrznych spiskach, odeszło - czując rozgoryczenie i niesmak do tego wszystkiego. Duch  budo, w wielu przypadkach, został sprzedany za dolary, funty marki czy też inną walutę. Niektóre osoby, cierpiące zapewne na przerost ambicji, zaczęły sobie uzurpować prawo do rządzenia innymi. Można było obserwować szybkie kariery, przechodzenie do konkurencyjnych organizacji jeśli zapewniała podwyższenie stopnia i wiele innych śmiesznych (a może wręcz odwrotnie) rzeczy. Na Zachodzie można zauważyć, że nie ma rzeczy na której nie można zrobić interesu. W wielkich sklepach można kupić wszelkiego rodzaju gadżety przydatne przy uprawianiu sztuk walki a nawet falsyfikaty dyplomów ( wraz z pięknymi pieczęciami). Co ciekawsze można dostać w nich nawet maści, aby pięści nasze były jak z żelaza, czy też płyny kąpielowe, aby osiągnąć super siłę (!?). Nagminnie pojawiają się ogłoszenia o korespondencyjnych a nawet telefonicznych szkołach walki.

W naszym kraju  rozwój sztuk walki miał podobny przebieg.  Istnieje wiele organizacji, wiele niezależnych szkół, nie zawsze darzących siebie sympatią. Można także było zauważyć szereg wspaniałych karier. Poniektóre osoby były tak utalentowane, że stopień mistrzowski osiągali w ciągu dwóch, trzech lat treningu. Stopnie mistrzowski natomiast podwyższane były co rok czy tez w krótszym okresie a jak się przyjrzeć dokładniej to każdy stopień w innej organizacji. Na seminariach natomiast można zauważyć jak osoby pędzą do głównego instruktora po wpisy uczestnictwa jakby to było najważniejszą sprawą. Wiem , że  niektórzy poczują się zbulwersowani, tym o czym tu czytają. Może narażę się kilku szanowanym osobom,  ale co ich może zaboleć?- Duma ? Cóż,  jak to ktoś powiedział: "Duma jest rzeczą nabytą - zależy przecież od ceny". W końcu łapówki za pomocą stopni dan to nie my wymyśliliśmy. Nawet w naszych gazetach można ujrzeć ogłoszenia o korespondencyjnych kursach samoobrony. Dwa lata temu natknąłem się nawet na wzmiankę o korespondencyjnym kursie judo z egzaminem końcowym.

 

Ustanowienie hierarchii stopni miało służyć rozwojowi sztuki walki, aby ludzie mieli namacalny cel do jakiego mogą dążyć . W dzisiejszych czasach stopień stał się obiektem sporów, zawiści i służy często jako wabik na początkujące a nawet starsze osoby. Miejmy nadzieję, że pozostanie wiele osób, które będą przedkładały samodoskonalenie nad karierę. W nich jest nadzieja, że nie zostaną zapomniane idee, które chcieli przekazać nam starzy mistrzowie. Czy nauki wielu pokoleń mistrzów mają pójść w zapomnienie? Po co te wszystkie spory i chęć władzy nad pozostałymi. Czy nie mogą tworzyć się grupki ćwiczących, przy instruktorach, których cenią i wymieniać swoich doświadczeń na różnego rodzaju seminariach, przebiegających w miłej przyjacielskiej atmosferze ? Wydaje się to przecież takie proste. Po co od razu tworzyć jeden ogólnokrajowy związek?  Niestety, do niektórych urzędników, nie mogą chyba pewne rzeczy dotrzeć. Według przepisów aby można było prowadzić zajęcia z grupą osób, trzeba mieć pozwolenie z jakiegoś związku. Nieważną jest rzeczą , że osoba która stara się o to pozwolenie, ma znacznie większe kwalifikacje do prowadzenia zajęć, niż osoby kierujące tym związkiem. I wtedy człowiek znajduje się w błędnym kole - chcesz nauczać zapisz się do związku i najlepiej z miłym uśmiechem na twarzy  uczestnicz we wszystkim co cię przyprawia o mdłości. Jeśli natomiast nie chcesz się zapisać - nie będziesz mógł nauczać. Przypominają mi się czasy (nie tak zresztą dawne ), kiedy też trzeba się było gdzieś zapisać, aby życie było łatwiejsze. Chyba by było najlepiej, machnąć na to wszystko ręką i pozostawić los sztuk walki osobom które tak doskonale się na nich znają, że chcą rządzić wszystkimi.  Jednak - dokąd by nas to doprowadziło ?

M.D

11.04.93 r.

 

Odp. na powyższy artykuł 

 

SPONSOR MAGAZYNU

Wstęp | Artykuły | Wywiady | Kącik techniczny | Porady | RóżnościLinkiSeminaria i zawody | Strona główna |